Narodziny Sportowca
Czasami zastanawiam się jakby wyglądało moje życie gdybym nie był uzależniony od siłowni i treningów. Trenuję praktycznie codziennie, ewentualne przerwy robię tylko aby moje ciało miało czas na regeneracje. Setki godzin aktywności fizycznej, nieliczone litry przelanego potu i ciągły niedosyt. Takie myśli przychodzą mi do głowy kiedy myślę o swojej przygodzie z kulturystyką. Teraz jednak siedzę przy biurku i wspominam czasy jak to wszystko się zaczęło.
Od podstawówki lubiłem uprawiać sport. Całe dnie grałem pod blokiem w piłkę nożną z przyjaciółmi i siostrą. W szkole natomiast jeździłem na zawody ( mam nawet zdobyte medale) a lekcje wufeu były moimi ulubionymi. Podstawówka jednak szybko się skończyła, nastąpił czas gimnazjum. Zmiana otoczenia, nowi znajomi, mniejszy nacisk na sport w szkole. Aktywność fizyczna zeszła na dalszy plan. A ja? Chudy. Niski . Nieśmiały. Z trądzikiem. Uzależniony od Counter-Strike. Brzmi niezbyt fajnie. Wtedy jednak nieświadomie zrobiłem krok w stronę przemiany. A zaczęło się od zwykłych pompek. Gdzieś głęboko w mojej podświadomości była cześć która zatęskniła za ćwiczeniami. Znalazłem w Internecie stronę 100pompek i zacząłem codziennie „pompować”. Z czasem doszły do tego brzuszki, a po nich drążek. Tak sobie trenowałem przez parę miesięcy, aż naszedł czas zakupu hantli. Wtedy poczułem się jak moi idole. Niczym Arnold Schwarzenegger I Sylvester stallonepompowałem swoje bicepsy i barki.
Dalszą cześć historii opiszę w części drugiej, gdyż powoli kończy mi się wena twórcza, a mamy piękny, mroźny i biały piątkowy wieczór. J